wtorek, 23 lipca 2013

Przez chwilę, zanim usnę myślę z kimś już mógłbym być

U Andrzeja w mieszkaniu jak zwykle pachniało jaśminem i drogimi perfumami, my z Karolem jak zwykle rozwaliliśmy się na beżowej kanapie, bijąc o pilot od telewizora i tylko Ulka, nieśmiało zerkająca na Bełchatów przez okno kompletnie psuła obraz zwyczajnego popołudnia. Nie pasowała tutaj, a po jej minie sądziłam, że chce nas skarcić jak małe dzieci za niedojrzałe zachowanie, ale wtedy akurat przyszedł Wrona, wybuchnął na nasz widok śmiechem, po czym delikatnie ją objął. Karol udał, że wymiotuje; gdybym mogła, też bym tak zrobiła, ale Kłos to, jak często Wronko mówi, naczelny cham Bełchatowa, więc jemu wolno wszystko.
Jak na chama jest on nadzwyczajnie miły i proponuje, że odwiezie mnie do Olki, chociaż zawsze narzekał, że jej rodzice mózg w dupie mieli, jak stawiali dom na takim wygwizdowie i nawet nic nie mówi, kiedy jego auto raz po raz wpada w dziury na polnej drodze.
Wiedziałam, że to jakiś postęp, bo Karolo nagle zatrzymuje auto w środku lasu i z miną cierpiętnika oznajmia, że musimy porozmawiać.
-Nie możemy potem? Olka czeka.- wymownie patrzę na zegarek, ale on tylko bawi się nerwowo suwakiem od bluzy, nie zaszczycając mnie ani jednym spojrzeniem.
-Atena, czemu mi nie powiedziałaś, że kochasz Andrzeja?- zakrztusiłam się własną śliną, wystraszyłam się swojej reakcji a najgorszy był fakt, że moje policzki zrobiły się czerwone i jak na złość moja wyobraźnia podrzucała mi coraz to lepsze wspomnienia twarzy Wrony, jego dotyku, torsu, ust, policzków i zarostu. Wystarczyło rzucić na mnie okiem i już było wiadomo, że coś ze mną nie tak; zaprzeczanie wersji Kłosa nie miało najmniejszego sensu.
-Nieźle, co?- mruknęłam i ku mojemu i Karola zdumieniu wybuchłam płaczem.
-Boże, Atena, jest naprawdę źle bo ty nigdy nie ryczysz, jak jakaś baba z komedii romantycznych i twierdzisz że one są żałosne. A po za tym rzadko się przytulać pozwalasz, a teraz tego potrzebujesz, czemu ty nic nie mówiłaś?- chciałam odpowiedzieć, że nigdy nie powalał mi na bycie rozchwianą emocjonalnie, bo bałam tej jego zjadliwej ironii, którą by mnie karmił, widząc moje łzy z byle powodu, lecz nie miałam zamiaru kłócić się z nim pośrodku leśnego pustkowia.
-Daj mi spokój, co? Zawieź mnie do Olki i wracaj do swoich zabawek, co Karol? Tak chyba będzie najlepiej.- zszokowany wpatruje się we mnie i nic nie mówi, a mnie po raz pierwszy cisza między nami zaczyna krępować; dziwne, jak uczucia potrafią pomieszać relacje między ludźmi, sprawić że stają się sobie coraz bardziej obcy.
-Atena.- mruknął gdzieś w niebo, przysiadając na masce samochodu. Odwrócił wzrok, a jego ręce charakterystycznie drżały, tak jak u mnie w pokoju, kiedy to dowiedział się o Ulce i Andrzeju.
-Hmm, Karolcio?
-Chcę, żebyś tylko wiedziała, że jestem i nie pozwolę ci upaść.

Olka nadawała na Ulkę, a ja czułam się jak podczas typowego popołudnia z Kłosem: jak ona mogła, myśli tylko o sobie, powinna mnie wspierać, a nie rzucać kłody pod nogi, to aż dziwne, że złapała takiego wspaniałego faceta i Boże, jak ona może być twoją siostrą, przecież tak bardzo się różnicie. O Karolu swoją drogą wolałam nie myśleć, bo jego pokłady, miałam nadzieję tymczasowej czułości mnie przerażały, a ciągłe napominanie o tym, że jeszcze pogadamy traktowałam jak groźbę zniszczenia idealnego świata, bo Kłos byłby zdolny po prostu powiedzieć o wszystkim Andrzejowi, gdyby uznał, że tak będzie najlepiej.
Godzinę i litr herbaty malinowej później drzwi otwierają się z łomotem, powodując że obie zrywamy się na równe nogi; mama Olki coś krzyczy o braku kultury, ale naczelny bełchatowski cham zupełnie się tym nie przejmuje, tylko wrzeszczy, że znalazł genialny sposób na to, jak rozwiązać moje problemy i wyciąga mnie z domu, czemu wszyscy przyglądają się z małym szokiem. Zdążyłam tylko mruknąć ciche do widzenia i rzucić przepraszające spojrzenie pani Dorocie: stała tylko z otwartymi ustami i przyglądała poczynaniom Karola, który odjeżdżał już z piskiem opon.
-Możesz mi powiedzieć, co ty do kurwy nędzy wyrabiasz?- uśmiecha się tylko pod nosem, a ja mam ochotę wyskoczyć z pędzącego samochodu przez jego humory i brak mózgu.
-Właśnie znalazłem znakomity sposób na to, żeby Andrzej zrozumiał, że to ciebie chce, nie tej wariatki o skórze koloru porcelany.- nie mam siły upomnieć go, że to moja siostra i naprawdę nie podoba mi się fakt, że miesza ją z błotem na każdym kroku; gdy widzę jego błyszczące oczy, wolę się nie odzywać, tylko w myślach usiłuję wymyślić najróżniejsze argumenty, dla których nie powinniśmy realizować jego planu, jakikolwiek by on nie był.
-Będziemy parą.- zakrztusiłam się resztką przegrzanej i wygazowanej coli, jaką znalazłam w schowku. Wyplułam wszystko na tapicerkę i poplamiłam sobie przy tym spodnie, lecz Karol, zamiast wrzeszczeć, zaczyna coś bredzić, że Andrzej będzie naprawdę zazdrosny i odkryje, że zależy mu na mnie, bo w końcu dziewczyna z facetem u boku staje się bardziej atrakcyjniejsza.
Um, wspaniale. Szkoda że nie zapytał, czy chcę być dziewczyną największego chama w mieście.
-Zwariowałeś. Słońce, którego jak na lekarstwo ci przygrzało, za dużo z Pawłem przebywasz, może ostatnio cię tatuś z nową kochanką odwiedził, albo przeczytałeś o jeden romans za dużo. Nie mam pojęcia, co to było, ale wyżarło ci dziury w mózgu. – nie był zachwycony, że traktuję go z lekką ironią, ale nie uniósł się i nie obraził, jak to miał w zwyczaju, kiedy ktoś się z nim nie zgadzał.
-Z twojej perspektywy byłaby szkoda, jakbyś straciła Andrzeja przez to, że broniłaś tej głupiej suki, która na twoim miejscu bez wahania próbowałaby go zdobyć na wszelkie możliwe sposoby.- wzrusza ramionami, robiąc tak cholernie niewinną minę, że prawie zaczynam mu wierzyć, iż to jedyne wyjście z sytuacji, a nazwanie Ulki głupią suką kwituję tylko westchnieniem.
Upijam kolejny łyk wygazowanej i ciepłej coli, dostrzegam błagającą minę Karola, który wpycha  do ręki garść owocowych mentosów, które uwielbiam i odpala mi  papierosa, a potem już tylko się zgadzam. 


________
Boże czy wam to się nie wydaje beznadziejne? 

14 komentarzy:

  1. wcale a wcale nie wydaję się beznadziejnę, jest jednym z najlepszych cudów <3

    OdpowiedzUsuń
  2. o mamo, już nie mogę się doczekać reakcji Andrzeja :D to jest cudowne!

    OdpowiedzUsuń
  3. Z której strony beznadziejne? Mam Cię przełożyć przez kolano ? Głupoty gadasz! Karollo naczelny cham - i like it ! Jeżu, co on wymyślił? Wypaliło mu mózg, tak jak mi dzisiaj twarz.
    Elo, melo, trzy dwa zero!

    OdpowiedzUsuń
  4. Atena i Karol razem? Nie wiem, czy świat to wytrzyma.
    Andrzejko no, jak mogłeś wybrać cizię o skórze koloru porcelany?

    OdpowiedzUsuń
  5. Beznadziejne?! Dziewczyno ja już nie mogę się doczekać następnego rozdziału :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Jakie beznadziejne? Jakie beznadziejne?! Rewelacyjne. Andrzejo niech lepiej oczęta wymyje a Kłoso naczelny cham Bełka podbija moje serce. :) No to czekamy co na to Wrona. :D

    OdpowiedzUsuń
  7. kocham to ,nie zabieraj mi tego.

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie, nie wydaje mi się.
    Za to wydaje mi się, że Karol jeszcze nie raz mnie zaskoczy, tak jak tą propozycją. Bo w sumie, co Atenie szkodzi spróbować?

    OdpowiedzUsuń
  9. Uwielbiam naczelnego chama - Karola ;)
    On wie co zrobić, aby Atena była z Andrzeje. Tylko ciekaw czy jego plan się powiedzie?

    Beznadziejne? Chyba sobie żartujesz. To jest genialne ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Podoba mi się szczwany plan Kłosa. Zdecydowanie.

    OdpowiedzUsuń
  11. Oesu. Rozpływam się. Od genialności Karola i od duchoty w moim pokoju.

    OdpowiedzUsuń
  12. Nie wydaje mi się beznadziejne. Wręcz przeciwnie.
    Podoba mi się. Andrzej nie jest tu tak rozczulająco głupi jak w mysiakowskiej, którą sobie umiłowałam tak baj de łej, ale tak samo żywy i prawdziwy i bardzo mi się podoba. Bycie naczelnym chamem Bełchatowa idealnie pasuje do Karolka. Tylko ta Atena wydaje mi się trochę wyalienowana z nich wszystkich. I pogubiona, bardzo smutno pogubiona. Trochę wątpliwe, żeby dobrze się czuła podczas realizacji szczwanego pomysłu Karola (a do realizacji dojdzie na pewno, w końcu to Kłos), ale coś ciekawego może z tego wyjść. I pewnie wyjdzie. Więc czekam na następny, pozdrawiam całym pingwinim serduszkiem i życzę weny.

    OdpowiedzUsuń
  13. Nie, nie jest beznadziejne.
    Ale Karolek ma trochę nie tego w głowie. :D

    OdpowiedzUsuń