Ulka coś przeskrobała, doskonale o tym wiem, bo nigdy nie
prosiła sąsiadki z dołu, by poczęstowała mnie domowym obiadem, nie dawała
zaciągnąć się na zakupy, nie pozwalała puszczać nowej płyty Ostrego i Hadesa na
cały regulator w samochodzie i w życiu nie zjadła ze mną tyle kalorycznego
żarcia bez paniki, że utraci i tak idealną sylwetkę. Rzadko bywała miła,
niezbyt często także komplementowała mój wygląd i sama zaproponowała, żeby Olka
u nas spała w sobotę, bo obydwie przeszłyśmy ciężkie dni, stres związany z
maturą, o której dobrodusznie przypomniał jej ojciec swoim telefonem, a także
dała mi swój aparat, żebym zadzwoniła do matki do Włoch, bo przecież ona ma na
abonament, a mi zeżre całą kasę.
Udawałam, że nic nie zauważam, a ona myślała, że wszystko
jest w porządku i dostarczyła mi i Olce tym rozrywki na cały tydzień, ale
chciałam, żeby ta farsa już się skończyła i żeby wreszcie wydusiła z siebie, co
takiego zrobiła.
Znając jej totalne nieogarnięcie, uprała moją ulubioną białą
bluzkę z ciemnymi ubraniami i wygląda ona jak zwykła szmata, lecz zajrzałam do
szuflady i ujrzałam ją na stosie jasnych ciuchów. Zaczęłam potwornie się bać,
że nawywijała, jak to ona ma w zwyczaju, a potem ja ponoszę tego konsekwencje.
W momencie zwątpienia przeraziłam się, że ściągnęła nam na głowę rodziców.
Wśród stosu brudnych ręczników, z dala od dobroci Ulki
zaszyłam się na chwilę z papierosem i kubkiem kawy oraz telefonem, by napisać
Andrzejowi rozpaczliwego smsa żeby ratował mnie przed utratą zmysłów. Gdy po
piętnastu minutach nie odpisywał, z westchnieniem wystukałam numer Karola, bo
zapewne tam zaszył się i zapomniał o bożym świecie popijając piwo i oglądając
jakieś powtórki meczy Wrona.
-Nie, nie ma u mnie Andrzeja, ale zawsze możemy wybrać się
na rajd po knajpkach, żeby go odnaleźć, bo coś czuję, że Ulka dziś spaliła wodę
na herbatę.- uwielbiał jej dogryzać, wytykał jej wady, śmiał się z jej
nieporadności i mnóstwo razy musiałam go upominać, choć robiłam to z bólem
serca, bo wiedziałam, że ma rację; jednak siostra to siostra i nie mogłam
pozwolić na takie jej traktowanie, więc ograniczał się tylko do prychnięć i
wywracania oczami za moimi i Ulki plecami.
-Dzięki za troskę, jadłam już, ale zawsze możemy się gdzieś
przejść.- nie skomentowałam jego gwizdu ani nie powiedziałam mu, że to przez tą
wariatkę zaraz ja podzielę jej psychiczny stan, tylko wyszłam z domu,
zostawiając na kafelkach niedopitą kawę i niedopalonego papierosa.
Karol jak zwykle ględzi na moje spóźnienie, potem oboje
ględzimy na Wronę, który nie odbiera telefonu i niewiadomo gdzie jest, a na
końcu lądujemy u jego babci, zrywamy czereśnie z ogromnego drzewa w ogrodzie,
Kłos robi mi kolczyki z podwójnych owoców i jest całkiem dobrze, wręcz
wspaniale, gdyby nie telefon i Urszula każąca mi natychmiast wrócić do domu.
Wcale nie miałam ochoty jej słuchać, ale histeryczny ton spowodował, że
zaczęłam się obawiać.
-Areszt domowy?- unoszę tylko brwi, na co on klepie mnie
ciut za mocno po plecach, zapominając że nie jestem jednym z tych jego
olbrzymich kolegów i ciągnie mnie do chłodnego salonu, żebym pożegnała się z
babunią.
Od progu atakuje mnie woń kwiecistych perfum, używanych
tylko na specjalne okazje przemieszana z zapachem jakiegoś dobrego jedzenia i
odświeżacza do powietrza; wszystko wydaje się być czyste i schludne, stół jest
przystrojony ładniej niż na wigilię, a Ulka w ciemnoniebieskiej sukience
odsłaniającej uda wygląda cudnie. Aż mnie mdli.
-Co tu się do cholery dzieje?- patrzy na mnie z przyganą w
oczach, jakby naprawdę istotne teraz było to, że prawie przeklęłam w jej
obecności oraz moja ubrudzona czereśniami górna warga, a nie fakt, że zachowuje
się jak jakaś wariatka, której Bozia rozumu odjęła.
-Atena, błagam cię, nie bądź taka ordynarna. Widzisz,
poznałam kogoś.- czerwieni się jak piwonia, a ja mam ochotę wybuchnąć śmiechem
z ulgi, bo umierałam ze strachu, że to coś o wiele, wiele gorszego. Żaden
facet, nawet najbardziej nienormalny na świecie, nie jest w stanie zniszczyć
mojego świata, bo nie mam zamiaru przejmować się jego wiekiem, wyglądem, życiem
towarzyskim ani niczym innym, co by go dotyczyło. Udaję jednak troskliwą
siostrę, która zaciąga ją jak w tych wszystkich amerykańskich filmach na kanapę
do salonu i przyciskając ją do oparcia, wydusza z niej wszystkie sekrety. Ulka
jednak nie chichocze jak te słodkie dziewczynki, tylko patrzy na mnie z
przerażeniem, a ja rozumiem, że przesadziłam i odsuwam się trochę, pozwalając
jej zaczerpnąć świeżego powietrza.
-No to kto to jest?- pytam, mam nadzieję że dobrze
odgrywając zainteresowanie, lecz coś mi tu nie gra, chociaż kompletnie nie mam
pojęcia co.
-Andrzej.- mrugam zaskoczona i spuszczam wzrok z jej twarzy
na gładką sukienkę, w której tak pięknie wygląda. Jej włosy połyskują w
zaciemnionym salonie, a czerwone policzki tak rozkosznie komponują się z resztą
jej anielskiej twarzy. Zawsze była ładniejsza ode mnie, co z trudem znosiłam,
chociaż przyzwyczaiłam się do swojej naturalności i braku zainteresowania u
mężczyzn, lecz teraz po raz pierwszy tak szczerze pragnęłam być tak cudowna jak
ona.
-Jaki Andrzej?- nie chcę słyszeć odpowiedzi na to pytanie i
boję się, że moje serce rozpadnie się na milion nic niewartych kawałeczków,
których nie będzie dało się poskładać.
Całkowitą pewność uzyskuję, kiedy pojawia się, nonszalancko
opierając o futrynę, potem mruga do mnie i zaczyna pożerać Ulkę wzrokiem; tak
mi przykro i źle i zaczynam się bać, że mogę stracić przyjaciela. Smucenie się
przerywa mi przypalony kurczak i głośne przekleństwo Ulki biegnącej ratować
jego resztki, z czego zapewne Kłos by się uśmiał, lecz Wrona stwierdza, że
pieprzy to i idziemy na piwo.
Z ulgą że nie będę musiała ukrywać przed nikim łez co
najmniej do trzeciej nad ranem, bo tak zazwyczaj kończy się piwo z Andrzejem,
układam się na kanapie i włączam telewizor, który natychmiast zostaje
pozbawiony obrazu.
-Atena, jaka ty głupiutka jesteś. Z nami idziesz.- Wronko
niczym kat stoi nade mną, zmuszając do ruszenia się z miejsca i spędzenia
wieczoru, który będę musiała długo odreagowywać.
_________
Cudowny mecz, którego końcówkę oglądałam z głową między nogami, wspaniała atmosfera, burza, bieganie w deszczu z biało czerwonym szalikiem na głowie- tak, w przyszłym roku w Katowicach zawitam na LŚ i MŚ.
_________
Cudowny mecz, którego końcówkę oglądałam z głową między nogami, wspaniała atmosfera, burza, bieganie w deszczu z biało czerwonym szalikiem na głowie- tak, w przyszłym roku w Katowicach zawitam na LŚ i MŚ.
awwwwwww <3 klepię!
OdpowiedzUsuńkocham to wyżej, każde słowo, ;*
UsuńAle dlaczego nie wyzna mu swoich uczuć??
OdpowiedzUsuńNo to Atena musi się zajebiście czuć -,- Ona musi zaryzykować i powiedzieć Andrzejowi że jest on dla niej kimś więcej niż przyjacielem. Musi zaryzykować bo może się to opłacić :-)
OdpowiedzUsuńAndrzej to jest po prostu tępa ślepota ;___; Wybrać taka Ulkę, zamiast TAKIEJ Ateny. No halo. To jest ATENA! Bogini!
OdpowiedzUsuńMam ochotę Cię za to zajebać, delikatnie mówiąc...
OdpowiedzUsuńW moich snach na zakręcie, płaczą ludzie deszczem
OdpowiedzUsuń