czwartek, 11 lipca 2013

nie byliśmy sobie nic winni, nigdy nie było w nas za grosz nienawiści

Ulka coś przeskrobała, doskonale o tym wiem, bo nigdy nie prosiła sąsiadki z dołu, by poczęstowała mnie domowym obiadem, nie dawała zaciągnąć się na zakupy, nie pozwalała puszczać nowej płyty Ostrego i Hadesa na cały regulator w samochodzie i w życiu nie zjadła ze mną tyle kalorycznego żarcia bez paniki, że utraci i tak idealną sylwetkę. Rzadko bywała miła, niezbyt często także komplementowała mój wygląd i sama zaproponowała, żeby Olka u nas spała w sobotę, bo obydwie przeszłyśmy ciężkie dni, stres związany z maturą, o której dobrodusznie przypomniał jej ojciec swoim telefonem, a także dała mi swój aparat, żebym zadzwoniła do matki do Włoch, bo przecież ona ma na abonament, a mi zeżre całą kasę.
Udawałam, że nic nie zauważam, a ona myślała, że wszystko jest w porządku i dostarczyła mi i Olce tym rozrywki na cały tydzień, ale chciałam, żeby ta farsa już się skończyła i żeby wreszcie wydusiła z siebie, co takiego zrobiła.
Znając jej totalne nieogarnięcie, uprała moją ulubioną białą bluzkę z ciemnymi ubraniami i wygląda ona jak zwykła szmata, lecz zajrzałam do szuflady i ujrzałam ją na stosie jasnych ciuchów. Zaczęłam potwornie się bać, że nawywijała, jak to ona ma w zwyczaju, a potem ja ponoszę tego konsekwencje. W momencie zwątpienia przeraziłam się, że ściągnęła nam na głowę rodziców.
Wśród stosu brudnych ręczników, z dala od dobroci Ulki zaszyłam się na chwilę z papierosem i kubkiem kawy oraz telefonem, by napisać Andrzejowi rozpaczliwego smsa żeby ratował mnie przed utratą zmysłów. Gdy po piętnastu minutach nie odpisywał, z westchnieniem wystukałam numer Karola, bo zapewne tam zaszył się i zapomniał o bożym świecie popijając piwo i oglądając jakieś powtórki meczy Wrona.
-Nie, nie ma u mnie Andrzeja, ale zawsze możemy wybrać się na rajd po knajpkach, żeby go odnaleźć, bo coś czuję, że Ulka dziś spaliła wodę na herbatę.- uwielbiał jej dogryzać, wytykał jej wady, śmiał się z jej nieporadności i mnóstwo razy musiałam go upominać, choć robiłam to z bólem serca, bo wiedziałam, że ma rację; jednak siostra to siostra i nie mogłam pozwolić na takie jej traktowanie, więc ograniczał się tylko do prychnięć i wywracania oczami za moimi i Ulki plecami.
-Dzięki za troskę, jadłam już, ale zawsze możemy się gdzieś przejść.- nie skomentowałam jego gwizdu ani nie powiedziałam mu, że to przez tą wariatkę zaraz ja podzielę jej psychiczny stan, tylko wyszłam z domu, zostawiając na kafelkach niedopitą kawę i niedopalonego papierosa.
Karol jak zwykle ględzi na moje spóźnienie, potem oboje ględzimy na Wronę, który nie odbiera telefonu i niewiadomo gdzie jest, a na końcu lądujemy u jego babci, zrywamy czereśnie z ogromnego drzewa w ogrodzie, Kłos robi mi kolczyki z podwójnych owoców i jest całkiem dobrze, wręcz wspaniale, gdyby nie telefon i Urszula każąca mi natychmiast wrócić do domu. Wcale nie miałam ochoty jej słuchać, ale histeryczny ton spowodował, że zaczęłam się obawiać.
-Areszt domowy?- unoszę tylko brwi, na co on klepie mnie ciut za mocno po plecach, zapominając że nie jestem jednym z tych jego olbrzymich kolegów i ciągnie mnie do chłodnego salonu, żebym pożegnała się z babunią.
Od progu atakuje mnie woń kwiecistych perfum, używanych tylko na specjalne okazje przemieszana z zapachem jakiegoś dobrego jedzenia i odświeżacza do powietrza; wszystko wydaje się być czyste i schludne, stół jest przystrojony ładniej niż na wigilię, a Ulka w ciemnoniebieskiej sukience odsłaniającej uda wygląda cudnie. Aż mnie mdli.
-Co tu się do cholery dzieje?- patrzy na mnie z przyganą w oczach, jakby naprawdę istotne teraz było to, że prawie przeklęłam w jej obecności oraz moja ubrudzona czereśniami górna warga, a nie fakt, że zachowuje się jak jakaś wariatka, której Bozia rozumu odjęła.
-Atena, błagam cię, nie bądź taka ordynarna. Widzisz, poznałam kogoś.- czerwieni się jak piwonia, a ja mam ochotę wybuchnąć śmiechem z ulgi, bo umierałam ze strachu, że to coś o wiele, wiele gorszego. Żaden facet, nawet najbardziej nienormalny na świecie, nie jest w stanie zniszczyć mojego świata, bo nie mam zamiaru przejmować się jego wiekiem, wyglądem, życiem towarzyskim ani niczym innym, co by go dotyczyło. Udaję jednak troskliwą siostrę, która zaciąga ją jak w tych wszystkich amerykańskich filmach na kanapę do salonu i przyciskając ją do oparcia, wydusza z niej wszystkie sekrety. Ulka jednak nie chichocze jak te słodkie dziewczynki, tylko patrzy na mnie z przerażeniem, a ja rozumiem, że przesadziłam i odsuwam się trochę, pozwalając jej zaczerpnąć świeżego powietrza.
-No to kto to jest?- pytam, mam nadzieję że dobrze odgrywając zainteresowanie, lecz coś mi tu nie gra, chociaż kompletnie nie mam pojęcia co.
-Andrzej.- mrugam zaskoczona i spuszczam wzrok z jej twarzy na gładką sukienkę, w której tak pięknie wygląda. Jej włosy połyskują w zaciemnionym salonie, a czerwone policzki tak rozkosznie komponują się z resztą jej anielskiej twarzy. Zawsze była ładniejsza ode mnie, co z trudem znosiłam, chociaż przyzwyczaiłam się do swojej naturalności i braku zainteresowania u mężczyzn, lecz teraz po raz pierwszy tak szczerze pragnęłam być tak cudowna jak ona.
-Jaki Andrzej?- nie chcę słyszeć odpowiedzi na to pytanie i boję się, że moje serce rozpadnie się na milion nic niewartych kawałeczków, których nie będzie dało się poskładać.
Całkowitą pewność uzyskuję, kiedy pojawia się, nonszalancko opierając o futrynę, potem mruga do mnie i zaczyna pożerać Ulkę wzrokiem; tak mi przykro i źle i zaczynam się bać, że mogę stracić przyjaciela. Smucenie się przerywa mi przypalony kurczak i głośne przekleństwo Ulki biegnącej ratować jego resztki, z czego zapewne Kłos by się uśmiał, lecz Wrona stwierdza, że pieprzy to i idziemy na piwo.
Z ulgą że nie będę musiała ukrywać przed nikim łez co najmniej do trzeciej nad ranem, bo tak zazwyczaj kończy się piwo z Andrzejem, układam się na kanapie i włączam telewizor, który natychmiast zostaje pozbawiony obrazu.

-Atena, jaka ty głupiutka jesteś. Z nami idziesz.- Wronko niczym kat stoi nade mną, zmuszając do ruszenia się z miejsca i spędzenia wieczoru, który będę musiała długo odreagowywać. 

_________
Cudowny mecz, którego końcówkę oglądałam z głową między nogami, wspaniała atmosfera, burza, bieganie w deszczu z biało czerwonym szalikiem na głowie- tak, w przyszłym roku w Katowicach zawitam na LŚ i MŚ.  

7 komentarzy:

  1. Ale dlaczego nie wyzna mu swoich uczuć??

    OdpowiedzUsuń
  2. No to Atena musi się zajebiście czuć -,- Ona musi zaryzykować i powiedzieć Andrzejowi że jest on dla niej kimś więcej niż przyjacielem. Musi zaryzykować bo może się to opłacić :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Andrzej to jest po prostu tępa ślepota ;___; Wybrać taka Ulkę, zamiast TAKIEJ Ateny. No halo. To jest ATENA! Bogini!

    OdpowiedzUsuń
  4. Mam ochotę Cię za to zajebać, delikatnie mówiąc...

    OdpowiedzUsuń
  5. W moich snach na zakręcie, płaczą ludzie deszczem

    OdpowiedzUsuń