wtorek, 6 sierpnia 2013

Prawda jest najcenniejsza, używa się jej oszczędnie.

-Musisz to zobaczyć!- Kłos łapie mnie za rękę, nie zwracając najmniejszej uwagi na zdumione spojrzenia właściciela pizzerii i kelnerów; po prostu szarpie mną tak mocno, że automatycznie wstaję i daję się zaciągnąć do drzwi.
-Karol, kurwa co ty robisz?- nawet nie zdążyłam przeprosić tego uroczego pana o włoskiej urodzie, z którym wiązałam nadzieje na zdobycie pracy i dorobienie sobie na studia.
-Jesteś beznadziejny. Pozbawiłeś mnie właśnie możliwości wyprowadzenia się od Ulki już w październiku, cieszenia się brakiem koszulek Andrzeja i jego zapachu, mogłabym mieć nawet czarnego kota i pić o wiele więcej wódki, a po za tym nikomu nie przeszkadzałby bałagan, meble ukapane farbą i Ostry w nocy.
-Lafiryndy możesz pozbyć się wcześniej niż myślisz, Atena.- nie podoba mi się jego cwaniacki uśmiech, 120km/h na liczniku ani to, że nagle gwałtownie się zatrzymujemy przed jakąś restauracją schowaną między sklepem obuwniczym a zamkniętym o tej porze klubie nocnym.
-Co, mają najlepszą pastę w mieście czy makaron potrafi zrobić sobie samojebkę?- nie potrafiłam ukryć irytacji, która ogarnęła mnie po nagłym wtargnięciu Karola i zniszczeniu moich ambitnych planów. Zresztą, wszyscy do których się zbliżę, rujnują mi życie i sprawiają, że mam ochotę utopić się w wannie.
-Oj, Atencia, Atencia. Będziesz mi za to latami dziękować, skarbie.- nie wydawało mi się, ale wysiadłam z samochodu, lecz gdy zmierzałam do wejścia restauracji, Karollo zatrzymał mnie ruchem ręki i powiedział, że wystarczy stanąć przy szybie i sam przyłożył do niej głowę.Musiało to idiotycznie wyglądać, lecz spoczęłam  obok niego i zaczęłam podglądać klientów restauracji. Oprócz pana zajadającego się ryżem, którego szczerze nienawidzę, nie zauważyłam nic ciekawego i już miałam powiedzieć coś niemiłego Karolowi i odejść szukać jakiejś innej oferty pracy, gdy ją zobaczyłam. Blond włosy miała upięte w wytworny kok, usta pomalowane czerwoną szminką, jej ulubiona błękitna sukienka leżała idealnie na smukłym ciele, a dłoń z klasą głaskała policzek faceta siedzącego naprzeciw. Tyle że to nie był Andrzej. Nieco po trzydziestce, elegancki, dość przystojny uśmiechał się czule do mojej roześmianej siostry, a ja poczułam, że robi mi się niedobrze.
Kłos cały czas radośnie rozprawiał o tym co zauważył, a ja zaczynałam żałować, że w ogóle to zobaczyłam; okropnie szkoda mi było Andrzeja, a po za tym jakoś nie potrafiłam się pogodzić z tym, że moja siostra nie jest mu wierna. Odczułyśmy zdradę matki kilka lat temu na własnych skórach, a ona zarzekała się, że nigdy w życiu tego nie zrobi, bo to rujnuje cały świat. Teraz Ulka zrobiła to Wronie, mojemu kochanemu Wronie, który był taki szczęśliwy, pełen życia i radosny dzięki niej. Fakt, że staliśmy pod blokiem Andrzeja przerwał moje ponure rozmyślania, a Karol wcale niczego nie ułatwił, oświadczając, że powie mu to wszystko, bo czas żeby poznał prawdziwą twarz lafiryndy za dwa grosze.
-Nie możesz tego zrobić.- jak się spodziewałam, Kłos obdarzył mnie takim spojrzeniem, jakbym zgupiała do reszty i krzepiąco poklepał po ramieniu, tak jak zazwyczaj klepie się chorych psychicznie.
-Andrzej jej tego nie wybaczy,  wiesz doskonale jaki on jest. Brzydzi się kłamstwem, a zdrada jest u niego na równi z zabójstwem albo jeszcze gorzej. Atena, przecież chcesz żeby się rozstali.
-Tak. Nie. Nie w ten sposób. Nie wiem, kurwa daj mi spokój.- tak jak mogłam się domyślić, spokoju wcale mi nie dał, tylko zmuszał mnie, biedną, skuloną i zamkniętą w sobie Atenkę, do wyznawania beznadziejnie krępujących, męczących mnie myśli, które jeszcze kilka dni temu zabiłby śmiechem. Dziś wcale się nie odzywał, a ja byłam zdumiona, bo wydawało mi się, że słucha tych bredni i w dodatku, co już było całkowicie niepojęte, rozumie je.
-Widzisz, najbardziej na świecie pragnę jego szczęścia, a w tym całym zamieszaniu ja schodzę na dalszy plan. Skoro mu dobrze z Ulką, to niech z nią będzie, jeśli czuje że to jest to i że to ona jest tą jedyną. Nie mam prawa głosu, rozumiesz?- westchnęłam cichu, a w duchu stwierdziłam, że robię postępy.
-Nie rozumiem, jak on może woleć lafiryndę od ciebie, przecież jesteś mądrzejsza, ładniejsza, zabawniejsza, bardziej rozrywkowa i uwielbiam twoją jajecznicę na kacu.- kto jej nie uwielbia? Chyba tylko Andrzej, bo zawsze twierdzi, że nie może nic przełknąć.
-To już jego problem. Ja zwyczajnie chciałam, żeby się we mnie zakochał, tak po prostu, ale widać on nie jest dla mnie.- Karol skrzywił się, bo nie znosił frazesów i rozmów o uczuciach, na których znał się tak jak ja na ogrodnictwie, czyli wcale.
-Ale przecież ta zdrada mogłaby wam pomóc, on rzuciłby lafiryndę i wtedy…
-I wtedy odkryłby jak bardzo mu jej brakuje, więc by jej wybaczył. Ja nie zamierzam przyczynić się do rujnowania jego życia. Chcesz Karollo, to śmiało, zrób to, lecz mnie w to nie mieszaj. Ja tego w ogóle nie widziałam.- położyłam dłonie na jego ramionach, uśmiechając się do niego.
-Zamierzasz go okłamywać tak?- zmarszczył brwi, jak zawsze kiedy próbował udawać obojętnego i nieczułego, lecz wewnątrz się gotował. Jego palce zacisnęły się mocniej na moich ramionach, a ja przypomniałam sobie o jakże istonym fakcie: Andrzej też jest jego przyjacielem, więc miał prawo powiedzieć mu prawdę, choć nie wiem jak bolesna by była.
-Nie, takie rzeczy prędzej czy później wychodzą na jaw, myślisz że da się oszukiwać cały czas?- rozpaczliwie usiłowałam znaleźć w głowie argument, jaki pozwoliłby na zatajenie zdrady Ulki przed Wroną oprócz tego, że po prostu nie powinien się o tym dowiedzieć bo to go mocno zrani.
-A potem my będziemy winni, bo mu nie powiedzieliśmy, ukrywaliśmy to przed nim, a to jest bardzo w stylu lafiryndy.- zabolało mnie to na tyle, że nie odzywałam się przez jakieś pięć minut ze spuszczoną w dół głową i nie reagowałam na karolkowe ,,Ateny’’, bo po prostu przełykałam łzy.
-Nikt nie ma pojęcia o tym, że ich widzieliśmy. Zresztą ja o niczym nie wiem, Karol.- odeszlam, zostawiając go stojącego jak słup soli, ze wzrokiem utkwionym zapewne w moich plecach.

Pod kanapą rosła ilość puszek po piwie, pepsi, opakowań po fajkach i sterta jakis durnowatych gazet, które przynosiła Olka, telefon średnio co dwie minuty raczył mnie smsem lub informacją że mam nieodebrane połączenie od Karola, a do mnie powoli zaczynało docierać, żę zaszycie się w salonie przed telewizorem na trzy dni nie było jednym ze znakomitszych pomysłów.
Widziałam Ulę tylko raz, kiedy w pośpiechu zbierała się na jakieś zebranie, prosząc mnie tylko o pozmywanie naczyń. Odkąd dowiedziałam się o tajemniczym mężczyźnie, nie mogłam wyzbyć się podjerzliwośći: przyglądałam się jej strojom, oceniałam makijaż, patrzyłam, jak zbiegała po schodach na dół i jak szła do samochodu, czy zakładała sukienki i szpilki i czy była radosna oraz pełna energii.
Wciąż biłam się z myślami, czy powiedzieć o tym Andrzejowi, lecz za każdym razem, kiedy rozmawialiśmy lub gdy widziałam jego twarz, w ostatniej chwili gryzłam się w język i czułam, że nie mogę mu tego zrobić. Karol chyba też milczał jak zaklęty, a może czekał na aprobatę z mojej strony, która nigdy nie nadejdzie.
Kolejny samotny wieczór przeradzający się w noc wpływał mnie dość destrukcyjnie i już miałam dzwonić do Olki, lecz przypomniałam sobie, że jest nad morzem, a gdy zdecydowałam się na wykręcenie numeru Karola, przebolenie jego masy komentarzy i ironii, byle nie siedzieć samemu w tą noc, zadzwonił Andrzej. Rozdygotany, zdenerwowany Andrzej, który sprawił, że zaczęłam panikować.
Dowiedział się, tylko tyle mogło się stać, a ja milczałam do słuchawki, kiedy prosił mnie, żebym przyjechała.A ja głupia po pięciu minutach byłam już w cuchnącym pocie autobusie miejskim, którym niemiłosiernie śmierdziało i nie dało się otworzyć okien. 

_______
dodaję teraz, bo od piątku mnie nie ma. 
Ale oni wszyscy są pojebani, niczym ja po flaszce. 

27 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. niby się ogarnęłam i najbardziej mi żal Ateny, bo jestem w tej samej sytuacji co ona i też nie wiem co robić.
      a Andrzejko głupi baran, trzeba było od razu do Ateny lecieć!

      Usuń
  2. "czy makaron potrafi zrobić sobie samojebkę?" -leżę, płaczę i nie mam zamiaru się opanować. :D
    Chyba włączyłam ludzkie odruchy -żal mi Andrzeja.

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak można przerwać w takim momencie? czemu mi to robisz? Hesusie....

    OdpowiedzUsuń
  4. strasznie żal mi tego ślepego, kochanego Andrzeja, którego wada wzroku jest już chyba nie do ogarnięcia przez najlepszego okulistę w Polsce, naprawdę.
    ziel, to ja Ci powiem, że ty musisz być naprawdę fajna po tej flaszce <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Andrzej, ty biedaku! Jednak pewnie znajdziesz pocieszenie w ramionach Ateny ;-)
    Kurde, czemu akurat urwalas w takim momencie ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ślepoto Wronska ty moja biedna. Kurcze serio mi Endrju. Serduszko w tym opowiadaniu bije dla bełchatowskiego chama jednak Wronki szkoda. Ulki wcale Antenki też trochę

    OdpowiedzUsuń
  7. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  8. Jezu, biedny Andrzej, biedna Atena. I w ogóle się jej nie dziwię, że nie chciała mu powiedzieć. To by bolało, i jego, i ją. Choć i tak będzie boleć.
    Ulka, wiesz co? Głupia jesteś.

    OdpowiedzUsuń
  9. Atena powinna powiedzieć Andrzejowi prawdę, ale nie dziwię się, że tego nie robi. Za bardzo jej zależy na szczęściu Andrzeja a po za tym Ulka to jej siostra.

    OdpowiedzUsuń
  10. świetny rozdział ; )
    http://nie-moge-przegrac.blogspot.com
    zapraszam w wolnej chwili

    OdpowiedzUsuń
  11. Zielka, jak tam Atena, Andrzejko i Karollo ?

    OdpowiedzUsuń
  12. Ziel coś się w tej sytuacji powyżej w twojej głowie ruszyło?

    OdpowiedzUsuń
  13. Zielu, kiedy coś nowego ;___; ?

    OdpowiedzUsuń
  14. Wróć do nas z dalszym ciągiem tej historii..proszę?

    OdpowiedzUsuń
  15. MIAŁ BYĆ PREZENT NA ŚWIĘTA

    OdpowiedzUsuń
  16. Kiedyś obiecałaś prezent na święta
    Mam urodziny nie długo!

    OdpowiedzUsuń
  17. Dlaczego myśmy się jeszcze razem nie najebały?

    OdpowiedzUsuń
  18. O jaka ja byłam mądra
    Następnym razem kiedy będę u ciebie idziemy pić

    OdpowiedzUsuń