-Musisz to zobaczyć!- Kłos łapie mnie za rękę, nie zwracając
najmniejszej uwagi na zdumione spojrzenia właściciela pizzerii i kelnerów; po
prostu szarpie mną tak mocno, że automatycznie wstaję i daję się zaciągnąć do
drzwi.
-Karol, kurwa co ty robisz?- nawet nie zdążyłam przeprosić
tego uroczego pana o włoskiej urodzie, z którym wiązałam nadzieje na zdobycie
pracy i dorobienie sobie na studia.
-Jesteś beznadziejny. Pozbawiłeś mnie właśnie możliwości
wyprowadzenia się od Ulki już w październiku, cieszenia się brakiem koszulek
Andrzeja i jego zapachu, mogłabym mieć nawet czarnego kota i pić o wiele więcej
wódki, a po za tym nikomu nie przeszkadzałby bałagan, meble ukapane farbą i
Ostry w nocy.
-Lafiryndy możesz pozbyć się wcześniej niż myślisz, Atena.-
nie podoba mi się jego cwaniacki uśmiech, 120km/h na liczniku ani to, że nagle
gwałtownie się zatrzymujemy przed jakąś restauracją schowaną między sklepem
obuwniczym a zamkniętym o tej porze klubie nocnym.
-Co, mają najlepszą pastę w mieście czy makaron potrafi
zrobić sobie samojebkę?- nie potrafiłam ukryć irytacji, która ogarnęła mnie po
nagłym wtargnięciu Karola i zniszczeniu moich ambitnych planów. Zresztą,
wszyscy do których się zbliżę, rujnują mi życie i sprawiają, że mam ochotę
utopić się w wannie.
-Oj, Atencia, Atencia. Będziesz mi za to latami dziękować,
skarbie.- nie wydawało mi się, ale wysiadłam z samochodu, lecz gdy zmierzałam
do wejścia restauracji, Karollo zatrzymał mnie ruchem ręki i powiedział, że
wystarczy stanąć przy szybie i sam przyłożył do niej głowę.Musiało to
idiotycznie wyglądać, lecz spoczęłam obok niego i zaczęłam podglądać klientów restauracji.
Oprócz pana zajadającego się ryżem, którego szczerze nienawidzę, nie zauważyłam
nic ciekawego i już miałam powiedzieć coś niemiłego Karolowi i odejść szukać
jakiejś innej oferty pracy, gdy ją zobaczyłam. Blond włosy miała upięte w
wytworny kok, usta pomalowane czerwoną szminką, jej ulubiona błękitna sukienka
leżała idealnie na smukłym ciele, a dłoń z klasą głaskała policzek faceta
siedzącego naprzeciw. Tyle że to nie był Andrzej. Nieco po trzydziestce,
elegancki, dość przystojny uśmiechał się czule do mojej roześmianej siostry, a
ja poczułam, że robi mi się niedobrze.
Kłos cały czas radośnie rozprawiał o tym co zauważył, a ja
zaczynałam żałować, że w ogóle to zobaczyłam; okropnie szkoda mi było Andrzeja,
a po za tym jakoś nie potrafiłam się pogodzić z tym, że moja siostra nie jest
mu wierna. Odczułyśmy zdradę matki kilka lat temu na własnych skórach, a ona
zarzekała się, że nigdy w życiu tego nie zrobi, bo to rujnuje cały świat. Teraz
Ulka zrobiła to Wronie, mojemu kochanemu Wronie, który był taki szczęśliwy,
pełen życia i radosny dzięki niej. Fakt, że staliśmy pod blokiem Andrzeja
przerwał moje ponure rozmyślania, a Karol wcale niczego nie ułatwił,
oświadczając, że powie mu to wszystko, bo czas żeby poznał prawdziwą twarz
lafiryndy za dwa grosze.
-Nie możesz tego zrobić.- jak się spodziewałam, Kłos
obdarzył mnie takim spojrzeniem, jakbym zgupiała do reszty i krzepiąco poklepał
po ramieniu, tak jak zazwyczaj klepie się chorych psychicznie.
-Andrzej jej tego nie wybaczy, wiesz doskonale jaki on jest. Brzydzi się
kłamstwem, a zdrada jest u niego na równi z zabójstwem albo jeszcze gorzej.
Atena, przecież chcesz żeby się rozstali.
-Tak. Nie. Nie w ten sposób. Nie wiem, kurwa daj mi spokój.-
tak jak mogłam się domyślić, spokoju wcale mi nie dał, tylko zmuszał mnie,
biedną, skuloną i zamkniętą w sobie Atenkę, do wyznawania beznadziejnie
krępujących, męczących mnie myśli, które jeszcze kilka dni temu zabiłby
śmiechem. Dziś wcale się nie odzywał, a ja byłam zdumiona, bo wydawało mi się,
że słucha tych bredni i w dodatku, co już było całkowicie niepojęte, rozumie
je.
-Widzisz, najbardziej na świecie pragnę jego szczęścia, a w
tym całym zamieszaniu ja schodzę na dalszy plan. Skoro mu dobrze z Ulką, to
niech z nią będzie, jeśli czuje że to jest to i że to ona jest tą jedyną. Nie
mam prawa głosu, rozumiesz?- westchnęłam cichu, a w duchu stwierdziłam, że
robię postępy.
-Nie rozumiem, jak on może woleć lafiryndę od ciebie,
przecież jesteś mądrzejsza, ładniejsza, zabawniejsza, bardziej rozrywkowa i
uwielbiam twoją jajecznicę na kacu.- kto jej nie uwielbia? Chyba tylko Andrzej,
bo zawsze twierdzi, że nie może nic przełknąć.
-To już jego problem. Ja zwyczajnie chciałam, żeby się we
mnie zakochał, tak po prostu, ale widać on nie jest dla mnie.- Karol skrzywił
się, bo nie znosił frazesów i rozmów o uczuciach, na których znał się tak jak
ja na ogrodnictwie, czyli wcale.
-Ale przecież ta zdrada mogłaby wam pomóc, on rzuciłby
lafiryndę i wtedy…
-I wtedy odkryłby jak bardzo mu jej brakuje, więc by jej
wybaczył. Ja nie zamierzam przyczynić się do rujnowania jego życia. Chcesz
Karollo, to śmiało, zrób to, lecz mnie w to nie mieszaj. Ja tego w ogóle nie
widziałam.- położyłam dłonie na jego ramionach, uśmiechając się do niego.
-Zamierzasz go okłamywać tak?- zmarszczył brwi, jak zawsze
kiedy próbował udawać obojętnego i nieczułego, lecz wewnątrz się gotował. Jego
palce zacisnęły się mocniej na moich ramionach, a ja przypomniałam sobie o
jakże istonym fakcie: Andrzej też jest jego przyjacielem, więc miał prawo
powiedzieć mu prawdę, choć nie wiem jak bolesna by była.
-Nie, takie rzeczy prędzej czy później wychodzą na jaw,
myślisz że da się oszukiwać cały czas?- rozpaczliwie usiłowałam znaleźć w
głowie argument, jaki pozwoliłby na zatajenie zdrady Ulki przed Wroną oprócz
tego, że po prostu nie powinien się o tym dowiedzieć bo to go mocno zrani.
-A potem my będziemy winni, bo mu nie powiedzieliśmy,
ukrywaliśmy to przed nim, a to jest bardzo w stylu lafiryndy.- zabolało mnie to
na tyle, że nie odzywałam się przez jakieś pięć minut ze spuszczoną w dół głową
i nie reagowałam na karolkowe ,,Ateny’’, bo po prostu przełykałam łzy.
-Nikt nie ma pojęcia o tym, że ich widzieliśmy. Zresztą ja o
niczym nie wiem, Karol.- odeszlam, zostawiając go stojącego jak słup soli, ze
wzrokiem utkwionym zapewne w moich plecach.
Pod kanapą rosła ilość puszek po piwie, pepsi, opakowań po
fajkach i sterta jakis durnowatych gazet, które przynosiła Olka, telefon
średnio co dwie minuty raczył mnie smsem lub informacją że mam nieodebrane
połączenie od Karola, a do mnie powoli zaczynało docierać, żę zaszycie się w
salonie przed telewizorem na trzy dni nie było jednym ze znakomitszych
pomysłów.
Widziałam Ulę tylko raz, kiedy w pośpiechu zbierała się na jakieś zebranie, prosząc mnie tylko o pozmywanie naczyń. Odkąd dowiedziałam się o tajemniczym mężczyźnie, nie mogłam wyzbyć się podjerzliwośći: przyglądałam się jej strojom, oceniałam makijaż, patrzyłam, jak zbiegała po schodach na dół i jak szła do samochodu, czy zakładała sukienki i szpilki i czy była radosna oraz pełna energii.
Wciąż biłam się z myślami, czy powiedzieć o tym Andrzejowi, lecz za każdym razem, kiedy rozmawialiśmy lub gdy widziałam jego twarz, w ostatniej chwili gryzłam się w język i czułam, że nie mogę mu tego zrobić. Karol chyba też milczał jak zaklęty, a może czekał na aprobatę z mojej strony, która nigdy nie nadejdzie.
Kolejny samotny wieczór przeradzający się w noc wpływał mnie dość destrukcyjnie i już miałam dzwonić do Olki, lecz przypomniałam sobie, że jest nad morzem, a gdy zdecydowałam się na wykręcenie numeru Karola, przebolenie jego masy komentarzy i ironii, byle nie siedzieć samemu w tą noc, zadzwonił Andrzej. Rozdygotany, zdenerwowany Andrzej, który sprawił, że zaczęłam panikować.
Dowiedział się, tylko tyle mogło się stać, a ja milczałam do słuchawki, kiedy prosił mnie, żebym przyjechała.A ja głupia po pięciu minutach byłam już w cuchnącym pocie autobusie miejskim, którym niemiłosiernie śmierdziało i nie dało się otworzyć okien.
Widziałam Ulę tylko raz, kiedy w pośpiechu zbierała się na jakieś zebranie, prosząc mnie tylko o pozmywanie naczyń. Odkąd dowiedziałam się o tajemniczym mężczyźnie, nie mogłam wyzbyć się podjerzliwośći: przyglądałam się jej strojom, oceniałam makijaż, patrzyłam, jak zbiegała po schodach na dół i jak szła do samochodu, czy zakładała sukienki i szpilki i czy była radosna oraz pełna energii.
Wciąż biłam się z myślami, czy powiedzieć o tym Andrzejowi, lecz za każdym razem, kiedy rozmawialiśmy lub gdy widziałam jego twarz, w ostatniej chwili gryzłam się w język i czułam, że nie mogę mu tego zrobić. Karol chyba też milczał jak zaklęty, a może czekał na aprobatę z mojej strony, która nigdy nie nadejdzie.
Kolejny samotny wieczór przeradzający się w noc wpływał mnie dość destrukcyjnie i już miałam dzwonić do Olki, lecz przypomniałam sobie, że jest nad morzem, a gdy zdecydowałam się na wykręcenie numeru Karola, przebolenie jego masy komentarzy i ironii, byle nie siedzieć samemu w tą noc, zadzwonił Andrzej. Rozdygotany, zdenerwowany Andrzej, który sprawił, że zaczęłam panikować.
Dowiedział się, tylko tyle mogło się stać, a ja milczałam do słuchawki, kiedy prosił mnie, żebym przyjechała.A ja głupia po pięciu minutach byłam już w cuchnącym pocie autobusie miejskim, którym niemiłosiernie śmierdziało i nie dało się otworzyć okien.
_______
dodaję teraz, bo od piątku mnie nie ma.
Ale oni wszyscy są pojebani, niczym ja po flaszce.
o tak, klepie<3
OdpowiedzUsuńniby się ogarnęłam i najbardziej mi żal Ateny, bo jestem w tej samej sytuacji co ona i też nie wiem co robić.
Usuńa Andrzejko głupi baran, trzeba było od razu do Ateny lecieć!
"czy makaron potrafi zrobić sobie samojebkę?" -leżę, płaczę i nie mam zamiaru się opanować. :D
OdpowiedzUsuńChyba włączyłam ludzkie odruchy -żal mi Andrzeja.
Jak można przerwać w takim momencie? czemu mi to robisz? Hesusie....
OdpowiedzUsuństrasznie żal mi tego ślepego, kochanego Andrzeja, którego wada wzroku jest już chyba nie do ogarnięcia przez najlepszego okulistę w Polsce, naprawdę.
OdpowiedzUsuńziel, to ja Ci powiem, że ty musisz być naprawdę fajna po tej flaszce <3
Andrzej, ty biedaku! Jednak pewnie znajdziesz pocieszenie w ramionach Ateny ;-)
OdpowiedzUsuńKurde, czemu akurat urwalas w takim momencie ;)
Ślepoto Wronska ty moja biedna. Kurcze serio mi Endrju. Serduszko w tym opowiadaniu bije dla bełchatowskiego chama jednak Wronki szkoda. Ulki wcale Antenki też trochę
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńJezu, biedny Andrzej, biedna Atena. I w ogóle się jej nie dziwię, że nie chciała mu powiedzieć. To by bolało, i jego, i ją. Choć i tak będzie boleć.
OdpowiedzUsuńUlka, wiesz co? Głupia jesteś.
Atena powinna powiedzieć Andrzejowi prawdę, ale nie dziwię się, że tego nie robi. Za bardzo jej zależy na szczęściu Andrzeja a po za tym Ulka to jej siostra.
OdpowiedzUsuńświetny rozdział ; )
OdpowiedzUsuńhttp://nie-moge-przegrac.blogspot.com
zapraszam w wolnej chwili
Zielka, jak tam Atena, Andrzejko i Karollo ?
OdpowiedzUsuńZiel coś się w tej sytuacji powyżej w twojej głowie ruszyło?
OdpowiedzUsuńZielu, kiedy coś nowego ;___; ?
OdpowiedzUsuńpodbijam
UsuńWróć do nas z dalszym ciągiem tej historii..proszę?
OdpowiedzUsuńpodbijam
Usuńziel, wracaj ;__;
OdpowiedzUsuńTęsknimy
UsuńUsłyszałam magiczne slowko kontynuacja
Usuńmoże mały prezent na święta?
UsuńZawsze. Święta, nie święta, po prostu tak!
UsuńMIAŁ BYĆ PREZENT NA ŚWIĘTA
OdpowiedzUsuńKiedyś obiecałaś prezent na święta
OdpowiedzUsuńMam urodziny nie długo!
Jestem desperatem yolo
OdpowiedzUsuńDlaczego myśmy się jeszcze razem nie najebały?
OdpowiedzUsuńO jaka ja byłam mądra
OdpowiedzUsuńNastępnym razem kiedy będę u ciebie idziemy pić